Przejdź do głównej zawartości

To już.

Znalezione obrazy dla zapytania iui
Jutro zmieniające Nasz los minęło wczoraj. Wyszłam z gabinetu pełna nadziei, gotowa do działania i podbudowana zarówno spokojem, i łagodnością Naszej lekarki oraz tym, co udało mi się wyhodować w 14 dc. Mam dość długie cykle. Zazwyczaj ponad 30 dni, średnio jakieś 32-34 dni (czyli owulacja występuje ok. 20 dc). Od tego miesiąca, dzięki informacjach zawartych na facebook-owej grupie towsrodku.pl zaczęłam brać hurtowe ilości witamin oraz pić mieszankę nr 3 ziół o. Sroki. Okazało się, że to działa i już 2 tyg. po @ mam pęcherzyk mierzący aż 18 mm, więc lada dzień może pęknąć! Nawet jakby nie, to i tak dla mnie budujące, że jednak reaguję na zioła (bo to głównie im przypisuję sukces). Nie wiem czemu, ale jakoś tak żyłam w przeświadczeniu przez te prawie 3 lata Naszej niepłodności, że skoro u mojego S. jest problem z nasieniem to zapewne u mnie nie ma się do czego większego przyczepić skoro hormony w normie, 
a poziom tsh pod kontrolą i nic nie robiłam ze sobą, ani nie badałam niczego na własną rękę. Po jakimś czasie zaczęłam obstawiałać, że jeśli nasienie się poprawiło, to na bank moje niedrożne jajowody- w końcu miałam takie przeczucie... Tym razem przeczucie miałam błędne, bo jajowody drożne. Dopiero teraz mnie olśniło, że może trzeba trochę się „podrasować” witaminami. Zobaczymy czy coś to pomoże. Na pewno nie zaszkodzi. Moja lekarka jak najbardziej przyklaskuje takim działaniom.

Co do samej wizyty, cieszę się, że powoli, powoli, ale ruszamy. Nawet jak nic 
z tego nie będzie, to jednak poczucie działania jest mi teraz bardzo potrzebne. Z jednej strony szkoda, że nie udało się bez pomocy lekarza, z drugiej widocznie tak musi być i zawsze lepiej z nim, niż w ogóle mamy nie mieć dziecka. Ustaliłyśmy mniej więcej plan działania. Do inseminacji najprawdopodobniej podejdziemy w marcu, bo w lutym jedziemy na kilka dni na narty. Więc po pierwsze względy finansowe, po drugie nie wiem jak się wstrzelę z owulacją-znając moje szczęście będę wtedy szusować po stoku. Inseminacji zrobimy maksymalnie 3. Szkoda mi pieniędzy na więcej. I tak jakoś mocno w nią nie wierzę. Jeśli ma się udać przy pomocy IUI, to się uda w przeciągu tych 1, 2 lub 3 zabiegów. Potem zostaje już tylko in-vitro. Boję się skutków ubocznych. Póki starczy Nam sił i pieniędzy, wykorzystam każdą szansę, aby zostać rodzicami, nawet jeśli będzie to dla mnie ryzykowne. Co los Nam przyniesie okaże się być może już w tym roku. Grunt, żeby finalnie były to dwie kreski na teście ciążowym.

Zanim to wszystko, mam do zrobienia trochę badań. W Novum wymagają:

  •          Badania dla mnie:
- cytologia
- posiew z dróg moczowo płciowych (szyjka + pochwa)
- usg piersi
- cytomegalia (tylko IgM bo już ją przechodziłam)
- toxoplazmoza

  •          Badania dla Pana męża:
- posiew nasienia (no tak faceci zawsze mają łatwiej ;-) )

  •          Oboje:
- chlamydia pcr
- hiv combo
- HBsAg
- VDRL
- anty HCV
- anty HBc total



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

To, co straciłam…

Jakiś czas temu, w zasadzie niedawno, może jakiś miesiąc, 3 tygodnie temu mąż zapytał mnie, czy jestem szczęśliwa. Musiałam się zastanowić… Starałam się odpowiedzieć zgodnie z prawdą, bo mam zasadę, że komu jak komu, ale męża nie okłamuję (czasami tylko pomijam pewne aspekty w swoich wywodach ;) ) Odpowiedziałam, że raczej tak, że z Nim jestem szczęśliwa, ale Nasze niepowodzenia sprawiły, że odebrały mi taką ogólną radość z życia. W zeszłym tygodniu byłam chora, co zaskutkowało zwolnieniem lekarskim, a to z kolei duuuuuuuuuużą ilością wolnego czasu. Mój zegar przestawił się na zasypianie ok. 3 w nocy i pobudki dopiero po 10 rano. W takiej ciszy, słysząc tylko spokojny, miarowy oddech mojego S. miałam ogrom czasu na rozmyślanie. Uświadomiłam sobie, jak bardzo jestem nieszczęśliwa, jak bardzo w swoich staraniach stworzenia nowego życia straciłam siebie… Straciłam radość z życia. Tak, cieszę się z jakiś wydarzeń, wakacji, nowych doznań, by i tak na koniec dnia zobaczyć w lustrze smut

Sono-HSG- moje przemyślenia.

Po czerwcowej wizycie w Novum stanęło na tym, że chyba najwyższy czas zrobić badanie drożności jajowodów. Tak jak pisałam wcześniej, plan był taki, że zrobię badanie w sierpniu po wakacjach, który jak wiadomo nie wypalił i finalnie zrobiłam je 3 tygodnie temu. Od kiedy chciałam wykonać te badanie cały czas zastanawiałam się na które się zdecydować. Opcje jak pewnie większość wie są dwie- albo zwykłe HSG przy użyciu kontrastu jodowego i promieni rentgenowskich lub Sono-HSG, w którym do badania wykorzystuje się kontrast w postaci soli fizjologicznej lub specjalnej pianki, i zwykłego aparatu do USG. Nie wiem jak jest w innych miastach, ale w Warszawie ta druga opcja jest płatna, przynajmniej tam, gdzie ja szukałam. To początkowo przekonywało mnie bardziej do wykonania zwykłego HSG na NFZ , niż płacenia wcale nie małych pieniędzy za bodajże 15 minut badania. Im jednak dalej w las, tym coraz częściej zaczęłam się zastanawiać, czy jednak nie wydać tych 550 zł (stawka szpitala św. Zofii)

12 rzeczy, które denerwują mnie w niepłodności.

                      Oto moje subiektywne zestawienie rzeczy, które mnie irytują w byciu niepłodną. Jakby problem sam w sobie był zbyt mało problematyczny… 1. Niepłodność- ta niepłodność, nie ten niepłodność, ani to niepłodność. Jak zawsze, porażka ma jedną matkę! Nie wiem, czy jest choć jedna osoba z mojego kręgu, wiedząca o tym, że bezskutecznie staramy się tyle czasu, żeby nie pomyślała sobie, że przyczyna MUSI leżeć po mojej stronie! Problemy z S.? W życiu. To ze mną jest problem! Przykłady? Jak gadałam z ciotką mojego S., że idziemy się badać itd. to co? Oczywiście, że pewnie jakieś hormony dostanę. W dupie miała informację, że są problemy z małżonem. Jak nic Magda dostaniesz hormony, jak nic!!! To samo tyczy się lekarzy (wspomniana już historia o andrologu). Jeśli kogoś nie uświadomię, że wyniki mojego męża nie są idealne, to pytanie co Tobie dolega, prędzej czy później pada… KURTYNA! 2. Lekarze- wcześniejsza historia z andrologiem + moje „akc