ZAZDROŚĆ. Jak ja nienawidzę tego uczucia! Nie dość, że uczucie samo w sobie, tak fizycznie, nie jest dla mnie komfortowe to jeszcze te poczucie winy, że w ogóle ZAZDROSZCZĘ i „rozerwanie”. No bo przecież to moja przyjaciółka/koleżanka/kuzynka/szwagierka/bratowa (niepotrzebne skreślić) jest w ciąży. Przecież powinnam się cieszyć, no bo ogólnie życzę tej osobie dobrze. To dlaczego do jasnej Anielki czuję to, co czuję?! Nie umiałam sobie poradzić, ani z tym, że ktoś jest w ciąży (no bo dlaczego nie ja), ani z tym, że tej ciąży komuś zazdroszczę. Nadal nad sobą pracuję i wydaje mi się, że z każdym miesiącem jest coraz lepiej. Wszystko zaczęło się zmieniać w tym roku. Oczywiście nie twierdzę, że jest super, hiper i jak słyszę o kolejnej ciąży, to skaczę pod sufit z radości. Nie ma co się oszukiwać. Chyba nigdy tak się nie stanie. Przynajmniej do chwili, w której sama nie zostanę mamą. Biologiczną czy adopcyjną-wszystko jedno. Ale powoli, małymi kroczkami uczę się akceptować dany...